Byczenie na działce też ma swoje granice ;)
Ręce same rwą się do filcowania. Spróbowałam zrobić torbę z pęknięciami. Takie małe, pierwsze próby.
A leżąc sobie w cieniu na leżaku wyszywałam koralikami pomarańczowe jęzory.
poniedziałek, 5 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rewelacja!!! Ja bym umarłam - tyle koralików!
OdpowiedzUsuńPiękna! Jęzory są niesamowite i te koraliki! Piękna, piękna!! :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że pęknięcia w filcu są teraz na topie. Muszę i ja się za nie znów wziąć. Oczywiście wewnątrz zamiast koralików będzie ceramiki, ot takie zboczenie. A torba super, kolorki ładnie się ze sobą połączyły.
OdpowiedzUsuńThis is realy awonderful bag,so special!
OdpowiedzUsuńi to się nazywa byczenie... dobre sobie! ciekawe jak bedzie wyglądało totalne lenistwo? hihihih
OdpowiedzUsuńBardzo ładne pęknięcia jak i również całość. Wyszywanie koralików musiało być bardzo pracochłonne, jest ich tam multum :)
OdpowiedzUsuńComplimenti! Bel lavoro!
OdpowiedzUsuńGiulia
Wonderful!!!
OdpowiedzUsuńNo ta dzialka czyni cuda! Tyle koralików! Ja jak idę do teściów na działkę to mnie szlag trafia, bo wiecznie gdzieś ktoś coś wbija, tnie albo koszą trawę. Rejwach jak na froncie! Wolę w domu- cicho, spokojnie, tylko jakiś pociąg do Szczecina, ale za wałem ziemi- więc ujdzie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPreciosa!!
OdpowiedzUsuńSo special.
!Qué bonito! Me gusta mucho!
OdpowiedzUsuńPRZEPIĘKNA!Jestem oczarowana...Jejku tyle pracy...Podziwiam Cię
OdpowiedzUsuńniepokojący, taki... taki... organiczny... trochę strach, że żywy? może ugryzie?
OdpowiedzUsuń