Ciągle upał nie daje żyć, więc już się cieszę, że w weekend posiedzę w cieniu orzecha, na leżaczku. I pokoralikuję sobie, bo na filcowanie to ja w taką duchotę nie mam siły.
piątek, 16 lipca 2010
brocha
Miał być kawałek naszyjnika, ale chyba wyszła broszka. Naszyjnik będę musiała dorobić. 
Ciągle upał nie daje żyć, więc już się cieszę, że w weekend posiedzę w cieniu orzecha, na leżaczku. I pokoralikuję sobie, bo na filcowanie to ja w taką duchotę nie mam siły.
Ciągle upał nie daje żyć, więc już się cieszę, że w weekend posiedzę w cieniu orzecha, na leżaczku. I pokoralikuję sobie, bo na filcowanie to ja w taką duchotę nie mam siły.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
podziwiam twoje prace z koralików. Pracochłonne i jakie piękne!
OdpowiedzUsuńNo prosze, jak Cie wzielo to koralikowanie..
OdpowiedzUsuńLadnie, ladnie.. Oby tak dalej..
Niesamowite są te Twoje koralikotwory,
OdpowiedzUsuńPodziwiam je i Twoją cierpliwość Jaguś!!!
ha! Dodzia miała rację z tymi przymrozkami... ;) piękne kolorki :)
OdpowiedzUsuńSUPER!!! Very beautiful
OdpowiedzUsuńPiękne, bardzo obfite. Wygląda trochę jak jakiś zwierz z głębi morza ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Fantastyczna jest ta brocha! pomusł, kolory, układ elementów i wykonanie! jestem pod wrażeniem Twoich koralikowych wyrobów :)
OdpowiedzUsuńAvarill, święta racja,
OdpowiedzUsuńDopiero teraz widzę, że to gigantyczna krewetka ;)
Tylko ile to to ma nóg?