Dzisiaj ufilcowałam różę w niebieskim kolorze. Jeszcze nie wiem, czy będzie z niej broszka, czy naszyjnik.
Jak teraz na nią patrzę, to nie jestem przekonana, czy taka jednokolorowa nie jest zbyt blue (czyt. smutna). Ostatnio polubiłam ten kolor i w sumie miałabym ją do czego nosić.
Rano jej się przyjrzę i zdecyduję.
sobota, 29 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTaka niebieska właśnie. Wg mnie nie trzeba już nic z nią robić
Znalazlam Cie i wpadam z krociotka wizyta. Juz sama nazwa Twojego blogu jest mi bliska i sympatyczna...dlaczego? Wpadnij do mnie to sie dowiesz-jesli masz oczywiscie ochote. A filcowanki przesuperowe...nie moge sie nadziwic :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja TYLKO podziwiam Twoje prace...
OdpowiedzUsuńKwiatek wcale nie jest smutny. Coś czuję, że w ogóle jest bardziej niebieski niż na zdjęciu, bo chyba kolory są na nim niezbyt zgodne z rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kolor blue, więc jak jednak postanowisz ją wrzucić na dno szuflady uznając, że jest zbyt blue, to ja ją chętnie przygarnę i się nią zaopiekuję, bo tak śliczny kwiatek zasługuje na światło dziennie i bycie podziwianym :)
OdpowiedzUsuńthis blue rose stole my heart, very lovely!
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za odwiedziny na moim blogu i miłe wpisy.
OdpowiedzUsuńPlastusiu, dzisiaj przypadkiem zobaczyłam, jak ten kwiatek wygląda na cudzym monitorze i się mocno zdziwiłam .... był bardziej stalowy niż niebieski ;) U mnie jest prawie taki sam jak w naturze, czyli coś w okolicy "zgaszonego chabru"