Dziubię zawzięcie moją okładkę na książkę. Filcowanie igłami ma to do siebie, że nie da się za bardzo uchronić paluszków. Moje już są nieźle pokłute ;)
Ale fajnie jest :))
Już po malutku widać wzór i nie mogę się powstrzymać przed uchyleniem rąbka tajemnicy.
No i co będzie na mojej okładce? Jak myślicie ;) ???
czwartek, 25 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękny!!!! Naprawdę podziwiam, że chce Ci się go wydziubywać igiełkami :)
OdpowiedzUsuńdroga Jagusiu!
OdpowiedzUsuńZdradz mi twoja tajemnice i powiedz mi jak ty to robisz?
Klujesz czesanke na ten material i to sie trzyma ?
Nie mam duzego doswiadczeniaz igielkami:(
Filcujesz to potem na mokro?
Pozdrowienia
Karina
Karina, dokłądnie tak. Najpierw igła wbijam czesankę w materiał (tutaj jest tkanina wełniano-jedwabna) potem filcuję na mokro. Trochę się boję, czy wzór się nie zniekształci, ale musze to porządnie ufilcować, żeby dobrze i długo służyło
OdpowiedzUsuńO, zapowiada się coś pięknego. Oczywiście słonecznik będzie, to nie ulega kwestii, no chyba że gerbera...
OdpowiedzUsuńJa do filcowania na sucho nie mam serca, wolę na mokro, więc tym bardziej podziwiam.