Jak to się mówi, szewc bez butów chodzi. Filcuję już od jakiegoś czasu, a do tej pory igły i szpilki trzymałam w pudełku albo wpinałam w "cokolwiek". Ponieważ ostatnio sporo szyję - wyszywam koralikami, przyszywam podszewki i zamki do torebek - ciagłe szukanie igiełek zaczęło mnie ostro wnerwiać. W końcu ufilcowałam igielnik. Udziubałam na sucho (jeszcze widać ślady po igle) i wreszcie będę miała wszelkie kłujące akcesoria w jednym miejscu. Ot, takie buty ...........
Igielnik jest koloru lila z fioletowymi kwiatkami; ufilcowany dość ściśle, ale igły i szpilki wpina się w niego z łatwością.
poniedziałek, 22 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
to igielnik? o kurka :):) a ja myślałam, że to kolejny genialny wisior :):) super byłby naszyjnik z takich kilku kul :) jak Wilma z Jaskiniowców! - moje dziewczęce marzenie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten igielnik... tez taki chce..
OdpowiedzUsuńzdolna jestes i tyle.
pozdrowka.
Ten igielnik jest przeuroczy! I jaki pomysłowy projekt!
OdpowiedzUsuń