No, nareszcie wróciłam do szali. Szal na cieniowanym jedwabiu od szmaragdu do ciemego morskiego granatu.
Miał być "szuwarkowy" z dodatkiem zieleni i fioletu. Pasemka czesanki jedwabnej dodały mu trochę blasku - nie wiem, czy to dobrze widać na zdjęciach. Jednak szale filcowe zdecydowanie lepiej prezentują się na żywo.
Troszke trudno mi się teraz filcuje większe powierzchnie, odkąd wszędobylkski Franek raczkuje i przemieszcza sie w tempie błyskawicy. Jedno pociągnięcie małej rączki i wszystko ląduje ze stołu na podłogę. jego ciekawość jest porażająca ;o) Do pracy pozostały mi na razie tylko noce. W końcu udało mi się pofilcować.
niedziela, 18 marca 2012
czwartek, 16 lutego 2012
palczasto - liściaste etui na telefon
Miało być filcowo to i jest. Zrobiłam ficlowe etui na komórkę dla Sylwii. Na specjalne życzenie, do kompletu do torby i na życzenie w tonacji brązowej z dodatkiem zieleni. Torba ma klapę "zębiastą", to i etui z zębami. Reszta, to efekt mojej nieposkromionej improwizacji oczywiście z nieodłączną asymetrią.
Biełe "oczko" w miedzyczasie zmieniło kolor na fioletowy, ale na razie musicie to sobie wyobrazić, bo jeszcze nie mam zdjęć po zmianie. Fiolet na zdjęciach przy żarówce wychodzi granatowo i nijak nie mogę go złapać. Jak tylko obfocę za dnia, to pokażę.
poniedziałek, 13 lutego 2012
na fiołkowo
Polubiłam weekendowe sutaszowanie. W tygodniu raczej nie wykroję tyle czasu, aby się tym zająć, bo mi to tak szybko nie idzie (może z czasem będzie lepiej, ale na razie dłuuugoooo.... się dzierga).
Taki oto wisior w fioletach:
jak widać z symetrią to mi raczej nie po drodze ;)
Filcowania nie zaniechałam, to przecież lubię najbardziej, ale przecież nie bedę pokazywać półproduktów. Muszę wykończyć pozaczynane prace. Następny post będzie filcowy, obiecuję :o)
Taki oto wisior w fioletach:
jak widać z symetrią to mi raczej nie po drodze ;)
Filcowania nie zaniechałam, to przecież lubię najbardziej, ale przecież nie bedę pokazywać półproduktów. Muszę wykończyć pozaczynane prace. Następny post będzie filcowy, obiecuję :o)
niedziela, 5 lutego 2012
czekoladowe kolczyki
Sutasz trochę mnie wciągnął. Było to do przewidzenia ;) Jakiś czas temu zamarzyły mi się sutaszowe kolczyki, więc je sobie wymodziłam. Wyszły dość spore, więc nie nadają się do codziennego noszenia, ale okazje do założenia ich na pewno się znajdą.
Czekoladkowe kolorki to jedne z moich ulubionych, będą pasowały do moich rudości na głowie. W sumie jestem z nich dość zadowolona, mimo nierówności tu i ówdzie.
Pierwszy robiło się dość szybko, kształt powstawał w miarę tworzenia (nie lubię rozrysowywać wzoru przet pracą, bo i tak zawsze gdzieś zboczę, więc szkoda wysiłku tworczego). Trudniej było zrobić drugi, żeby był taki sam i to jeszcze symetrycznie odwrócony. Masakra! Nie wiem, jak Wy to robicie, że wychodzą udealnie odzwierciedlone. Chyba jednak trzeba zacząć od prostych i symetrycznych wyrobów, ale ja nie za bardzo symetrię kocham. Tak już mam i nic na to nie poradzę. Będę musiała jednak przejść przez abecadlo i nie wyrywać sie za bardzo do przodu.
Tak czy siak, sutasz jest super na zimowe wieczory :o)
Czekoladkowe kolorki to jedne z moich ulubionych, będą pasowały do moich rudości na głowie. W sumie jestem z nich dość zadowolona, mimo nierówności tu i ówdzie.
Pierwszy robiło się dość szybko, kształt powstawał w miarę tworzenia (nie lubię rozrysowywać wzoru przet pracą, bo i tak zawsze gdzieś zboczę, więc szkoda wysiłku tworczego). Trudniej było zrobić drugi, żeby był taki sam i to jeszcze symetrycznie odwrócony. Masakra! Nie wiem, jak Wy to robicie, że wychodzą udealnie odzwierciedlone. Chyba jednak trzeba zacząć od prostych i symetrycznych wyrobów, ale ja nie za bardzo symetrię kocham. Tak już mam i nic na to nie poradzę. Będę musiała jednak przejść przez abecadlo i nie wyrywać sie za bardzo do przodu.
Tak czy siak, sutasz jest super na zimowe wieczory :o)
poniedziałek, 30 stycznia 2012
Mój pierwszy sutasz
Długo się do tego zbierałam, aż sie w końcu odważyłam spróbować zrobić coś sutaszowego. Sznureczki leżały, codziennie na nie patrzyłam, ale ciągle nie miałam odwagi, żeby się porywać na coś, o czym właściwie nie mam pojęcia. Tą technikę znam wyłacznie z widzenia i tylko ze zdjęć. Ale, raz kozie śmierć. Wkorzystałam koraliki, które do niczego innego bym nie zużyła, pojedyncze sztuki, których nie było mi szkoda.
Dzisiaj w ostatnich chwilach weekendu przysiadłam i wydziubałam.
Oto moje pierwsze wypociny:
Wiem, że trochę koślawo, ale cóż, pierwsze koty za płoty.
Jeszcze nie wiem, do czego to wykorzystam. Może będzie aplikacją do etui na telefon ......
czwartek, 12 stycznia 2012
pudełeczka
W tym roku postanowiłam malutkie prezenty popakować w pudełka, które później mogą się obdarowanym do czegoś przydać. Mogą służyć na przykład do schowania biżuterii. Albo być taką puchatkową baryłeczką do przechwywania różnych różności.
Dla miłośniczki błękitu:
Dla "słonecznej" koleżanki:
I coś bardziej świątecznego:
poniedziałek, 26 grudnia 2011
Świątecznie
Wszystkim odwiedzającym mój kącik chciałam życzyć
wszystkiego co najlepsze, aby spełniły się marzenia,
aby uśmiech zawsze rozświetlał twarze, optymizm prowadził przez życie a wspaniali przyjaźni ludzie byli blisko w każdej chwili.
Bez Was Kochani ten blog by nie istnaiał, jesteście dla mnie natchnieniem i motorem do twórczej pracy. Za to wszystko Wam dziękuję z całego serca :)
Ostatnie dni przed więtami miałam bardzo pracowite, więc nie zaglądałam do Waszych blogów, teraz mogę wreszcie nadrobić zaległości i nacieszyć oczy cudeńkami. Sama też coś dłubałam po nocach, ale nie miałam ani czasu ani okazji zrobić zdjęć. O zamieszczaniu ich na blogu to już w ogóle nie było mowy. Komputer odpoczywał ode mnie prawie tydzień. I ja od niego też ;o)
Oto efekty moich przedświątecznych, nocnych dłubanek.
Bombki raczej w klimatach świątecznych, ale jak widać nie tylko :
Wszystkie już wiszą na choince, niektórenie chcą pozować do zdjęći pochowały się w gałązkch.
Syn kupił pięknego, srebrnego swierka (nie bez powodu nazywa się go świerkiem kłującym) i to okazał się strzał w dziesiątkę. Raczkujący już Franek dotknął gałązki, skrzywił się i już więcej nie dotykał. Już wie, że choinka jest "kuj kuj". A tak się baliśmy, czy nasze żywe sreberko nie będzie za bardzo się interesować nowym "sprzętem" w kącie pokoju. Ale choinka jest do patrzenie , do dotykania się nie nadaje i tak jest dobrze. A bezpieczniej na pewno.
Jeszcze raz
Wesołych Swiąt !!!
Wesołych Swiąt !!!
sobota, 17 grudnia 2011
słonecznikowa bombka
środa, 14 grudnia 2011
zimna bombka
sobota, 10 grudnia 2011
bombka - łączka
No bo niby dlaczego nie może być wiosennej bombki? Jest kolorowa i radosna. W taką szaro-burą pogodę zateskniłam do wiosny i wydziubałam łączkę.
Nie mam pojęcia, dlaczego filc nie znosi fotografowania. I z lampą i bez lampy zdjęcia wychodzą blado i przekłamują kolory. Fotografowanie przy dziennym świetle przy takiej pogodzie tez jest do kitu....
Oby do wiosny ;o)
Nie mam pojęcia, dlaczego filc nie znosi fotografowania. I z lampą i bez lampy zdjęcia wychodzą blado i przekłamują kolory. Fotografowanie przy dziennym świetle przy takiej pogodzie tez jest do kitu....
Oby do wiosny ;o)
Subskrybuj:
Posty (Atom)